Dear Daddy...

Dear Daddy...

Dear Daddy...
Post skierowany w szczególności do mężczyzn, za równo tych młodych, którzy ledwo skończyli naście lat jak i tych dojrzałych. 
Jak ważne w naszym życiu są kobiety? Matki, siostry, nasze kobiety jak i w przyszłości matki naszych dzieci, albo córki, które dla ojców są zazwyczaj oczkiem w głowie. 
Do napisania tej notki skłonił mnie ostatnio obejrzany filmik. 

Zwykle wystarczy jedno spojrzenie wgłąb kołyski, żeby tatuś całkowicie stracił głowę dla tych najpiękniejszych oczu na świecie. 
Dla większości z nas ojciec jest pierwszą miłością naszego życia, tym jedynym superbohaterem, który nigdy nas nie skrzywdzi. Tym, który obroni nas przed potworem z szafy jak i przed każdym złym człowiekiem, przynajmniej chciałby by tak było. Wiadome jest, że w naszym życiu zdarzają się różne sytuacje. Niektórzy wychowują się bez jednego z rodziców, lub kontakt z rodzicami nie jest taki jak być powinien.


Wracając do tematu. Jeśli na świat przychodzi dziewczynka to świat ojca wywraca się do góry nogami.
Zacznijmy od początku.
Gdy słyszysz pierwsze wypowiedziane słowa cieszysz się i jesteś dumny ze swojej małej córeczki. 
Budzisz się w nocy, bo słyszysz, że płacze, a Ty wstajesz, by ją przytulić. Gdy zaczyna raczkować czy stawiać pierwsze kroczki - na Twojej twarzy po raz kolejny maluje się duma. 
Twoja księżniczka dorasta. Idzie do szkoły, poznaje koleżanki, kolegów. Chodzisz na wywiadówki, słuchasz pochwał na jej temat. Uczysz ją jeździć na rolkach, na rowerze. Zdarte kolana, poobijane wszystkie możliwe części ciała. 
Nakazy, zakazy. "Nigdzie nie pójdziesz","Masz być w domu przed dziesiątą". Najchętniej zamknął byś ją w domu, by uchronić ją przed złem całego świata.
Chcesz wejść do łazienki, a ona od 3 godzin szykuje się na urodziny koleżanki, a gdy już wyjdzie i ją zobaczysz mówisz: "Nigdzie tak nie pójdziesz, ta sukienka jest za krótka", "masz za bardzo odsłonięty dekolt". 
Jak jakiś chłopak może tak oglądać Twoją małą księżniczkę?
Słyszysz dzwonek, otwierasz drzwi, a w nich stoi chłopak. CHŁOPAK?!  
Chłopcy. Chyba najtrudniejszy temat do zaakceptowania dla naszego taty. Przecież jak nasza córeczka może już mieć swojego chłopaka? Jakim prawem on trzyma ją za rękę, całuje, co oni robią jak nie ma nas w domu, on może ją skrzywdzić.
Parę dni później wraca do domu ze łzami w oczach, a Ty nie wiedząc co się stało, masz ochotę zniszczyć każdego kto te łzy wywołuje. 
Może ktoś w żartach nazwał ją "dziwką" lub powiedział, że jest gruba. Ktoś skrzywdził Twoją księżniczkę, a Ty nic o tym nie wiesz.
Pewnego dnia zobaczysz na jej ciele siniaki, może ktoś ją bije? Jak ktoś może ją bić?
Dorasta, W końcu znajduje tego JEDYNEGO. Może przypomina jej Ciebie? 
Mijają lata a Twoja mała córeczka za parę dni sama zostanie mamą.


Przejrzyjmy na oczy. Świat nie jest idealny, znajdą się tacy, którzy "córeczkę tatusia" będą nazywać dziwką czy suką, albo wieloma innymi brzydkimi określeniami. Dla nich to tylko żarty, przecież każdy tak robi. Ale postaw się w sytuacji takiej, że to Twoja córka, czy nadal będziesz nazywał ją tak jak nazywasz swoje "koleżanki"? Czy miło by Ci było gdyby Twoją córkę ktoś tak nazywał? Wyobraź sobie, że ta dziewczyna też ma swojego ojca, dla którego jest oczkiem w głowie.
Jak możesz obrażać dziewczynę? 
Krzywdzić ją? 
Jest kobietą, tak samo jak Twoja mama, która nosiła Cię przez 9 miesięcy pod sercem. 
POMYŚL, zanim coś zrobisz.  

Zapraszam do obejrzenia tego filmiku i komentowania. :)



Magia Świąt

Magia Świąt

Magia Świąt - czyli jak łatwo ją zepsuć? 

Jak ukazuje nam teraz większość reklam święta zbliżają się wielkimi krokami. Przygotowania trwają w najlepsze, w sklepach kolejki, mnóstwo ludzi, którzy ogarnięci świąteczną gorączką chodzą w poszukiwaniu prezentów.
Standardowy zestaw skojarzeń ze świętami, który kilka lat temu przeniknął do ludzkiej świadomości. W radiach All I want for Christmas, Kevin na Polscacie, reklama Coca-Coli.
Magia świąt? Czy jest jeszcze coś takiego?
Jest. Dopóki ktoś nie zacznie na to wszystko narzekać.

Zacznijmy od początku

ZASADA 1? NARZEKAJ!

Nic tak nie psuje świąt jak marudzenie i narzekanie. Ogłoś całemu światu, że w radiu po raz kolejny Last Christmas lub All I want for Christmas, które są świątecznym gniotem i nie mają ni wspólnego ze świętami Bożego Narodzenia.
Znowu Kevin?! Zdenerwuj się i obraź na cały świat, bo telewizja kolejny rok z rzędu puszcza film, który widziałeś już kilkanaście razy. Najprostsze rozwiązanie? Nie oglądaj, problem z głowy.
Znowu nie ma śniegu. Ludzie sztucznie mili. Ciąża spożywcza. I setka innych rzeczy.

ZASADA 2? Spędzanie czasu z rodziną < Komputer

Po co spędzać czas z rodziną? Siedzieć i udawać, że jesteś szczęśliwy? Nie lepiej przejść jakąś grę. Masz mnóstwo możliwości. A rodzina? Rodzina poczeka. W końcu i tak nie lubisz świąt. Olej to.

ZASADA 3? Ubierz choinkę na początku grudnia...

Do Wigilii zdąży Ci się znudzić. Po co ona tak długo stoi?

ZASADA 4? Pokłóć się z kimś

Tak to dobry pomysł! Najlepiej z mamą, tatą, rodzeństwem, usiądźcie przy jednym stole, nie odzywajcie się do siebie, nie składajcie sobie życzeń, nie dawajcie sobie prezentów. Najlepiej będzie jak będziecie udawać że wszystko jest super i będziecie SZTUCZNIE MILI. jak ta cała SZTUCZNA ATMOSFERA ŚWIĄTECZNA.

A teraz poważnie...

Teraz już wiesz, jak zepsuć święta sobie i innym. Wspaniale! Pozostała ostatnia zasada nie stosuj się do żadnej z nich. Udane święta gwarantowane. I pamiętaj - siła autosugestii jest ogromna :)

Nie chce nakładać nikomu do głowy co ma lubić czego nie. Nie każdy musi lubić święta, całkowicie to rozumiem. Ale nie powinniśmy psuć ich innym. Spróbujmy cieszyć się tym, że mamy rodzinę, przyjaciół i spędźmy te dni z uśmiechem na twarzy, bez zbędnych kłótni, narzekania i udawania.

Powodzenia!

Z Okazji Świąt Bożego Narodzenia chciałabym (dość wcześnie, ale jak wszyscy to wszyscy) życzyć wszystkim, którzy czytają mojego bloga, Wesołych, spokojnych i radosnych Świąt! 


A co jeśli wszystko skończone?

A co jeśli wszystko skończone?

A CO JEŚLI WSZYSTKO SKOŃCZONE?
Nie myślicie czasem w ten sposób? Z różnych powodów wracacie wspomnieniami do chwil, kiedy było dobrze. Do chwil szczęśliwych i pełnych radości. Tych na których samą myśl się uśmiechacie i marzycie, żeby przenieść się w czasie. Żeby nic się od tamtego dnia nie zmieniło. Żeby ten ktoś, się nie zmieniał, ani żeby uczucie nie wygasło.

A co jeśli teraz, po jakimś czasie, odkrywacie, że to była zła decyzja? Nasze wielkie miłości uwielbienie, chwile szczęścia – wszystko to się kończy. Któreś z was podejmuje taką, a nie inną decyzję. Licząc się mniej lub bardziej z sercem tej drugiej. Czasami dotyczy to zakończenia jakiegoś etapu związku, czy jeszcze coś innego.

Mam trochę problem z tym, jak to niektórzy ludzie wracają. Znikają, potem nagle się pojawiają niczym duchy. Czasami to jeden sms, telefon, rozmowa. Może przypadkowe spotkanie i dziwnie to wraca. Jakieś fragmenty wcześniejszych obietnic, rozmów. marzeń. I jedna myśl: co poszło nie tak?
Katujesz się przeglądaniem zdjęć czy słuchaniem piosenek, które będą przypominać, jak on obejmował Cię gdy tańczyliście pierwszy raz.

Chwile wracają jak bumerang. Może czasami niekoniecznie tego chcemy, bo to boli. Świadomość tego, że się zawaliło. Że to przez nas, z naszej przyczyny, przez nasz upór lub zachłanność. Przez zazdrość i złość. Przepadło. Nie ma. Nic.

Szczęścia, radości, miłości, planów i marzeń. Wspólnego spędzania czasu. Śmiania się i mówienia sobie o wszystkim. Chodzenia na spacery. Nieprzespanych nocy.
Czasami warto jest się zastanowić i nauczyć się dostrzegania własnych błędów. Najczęściej właśnie przez takie błędy tracimy to co najcenniejsze.





Rozstanie czyli jak sobie z nim radzić?

Rozstanie czyli jak sobie z nim radzić?

Rozstanie - czyli jak sobie z nim radzić?
To jest ten moment, kiedy coś w nas pęka. Kiedy mówicie sobie „dość, to nie ma sensu". Dość, bo ja niszczę jego, a on niszczy mnie. Dość, bo choć kiedyś kochaliśmy się na zabój, to dziś na zabój się ranimy, choćby z miłości. Dość, bo coś się wypaliło…

Cokolwiek.

Ile ludzi, tyle powodów rozstania. Wina nigdy nie leży po jednej stronie. Taka jest prawda. Rozpad związku jest zawsze przyczyną błędów obojga ludzi. Jej niewiedzy i jego kłamstwa. Twojej naiwności, jego łatwowierności. To jest zwykle ten moment, kiedy – choć bardzo nie chcesz – nagle, w sekundzie, minucie, uświadamiasz sobie, że inaczej się nie da. Jedni dojrzewają do tej decyzji miesiącami, u innych jest to kwestia jednego gestu, spojrzenia, nieodpowiednio wypowiedzianych słów, które nagle, z sekundy na sekundę, przeważają wszystko. To proces długotrwały, bolesny i nieprzyjemny. Ten sam, który sprawi, że nasze cztery litery staną się twardsze z każdym dniem.

Wbrew pozorom, myślenie tuż po rozstaniu jest ważne, a nawet wskazane. Nie chodzi mi tu o to żebyśmy zaczęli się obwiniać, mówić, że cała wina była drugiej połówki.  To idealny czas, żeby przyznać przed samym sobą – co ze mną jest nie tak? Co spieprzyłam i jakich błędów powinnam unikać w przyszłości? Skąd one się biorą? Co mogę zmienić  w sobie, żeby kolejny raz był inny? Lepszy, dojrzalszy? Człowiek uczy się na błędach.



Stara miłość nie rdzewieje?

Stara miłość nie rdzewieje?


STARA MIŁOŚĆ NIE RDZEWIEJE?
Z miłością jak z pieniędzmi – lepiej ją mieć, niż nie mieć. Wydaje mi się, że wszystko ma swój początek i koniec. Trzeba nauczyć się powiedzieć STOP, TO PRZECIEŻ NIE MA SENSU. 
Raz zostawiali mnie, raz ja zostawiałam. Miłość to nie wszystko. A jeśli to za mało, żeby z kimś być tu i teraz, to dlaczego akurat po jakimś czasie ta miłość, czy jakiekolwiek przywiązanie miałaby robić na mnie wrażenie?
Bo był ze mną i trzymał mnie za rękę w najtrudniejszych chwilach, gdy cały świat się walił i nikogo kompletnie przy mnie nie było? 
Bo potrafił doprowadzić mnie do szału, denerwował mnie, irytował, ale i rozśmieszał do łez?
Widocznie mnie z tego szczytu zepchnął, skoro już go przy mnie nie ma. Albo ja zepchnęłam jego. Nie mam pojęcia. Mało istotne. Widzicie, to jest pułapka naszego myślenia. To, że po pewnym czasie pamiętamy tylko te dobre rzeczy. Nie te złe. Ktoś mówi do mnie o bezgranicznym szczęściu, ja przed oczami mam nieprzespane noce, ból, kłótnie o to z kim spędzam czas i w jaki sposób. 
Gdzieś kiedyś przeczytałam, że przed rozstaniem widzi się same złe rzeczy, a po rozstaniu – już tylko te dobre. Znowu IDEALIZOWANIE. Ale przecież nie ma związków, które przez wszystkie dni w roku, wyglądałyby idealnie.  
I właśnie przez to, że pamiętasz tylko dobre rzeczy, nie masz tak, że spotykając na mieści kogoś, kto kiedyś był dla Ciebie wszystkim serduszko zaczyna Ci się wyrywać z klatki piersiowej, a łydki drżą jak przy trzęsieniu ziemi, bo masz przed oczami właśnie trzymanie za ręce czy wtulanie się w siebie i tą całą resztę? Może to zależy od tego, czy ktoś zostawił nas czy my jego.
Czy znaleźliśmy sobie kogoś innego? Lepszego? Ktoś kto nas przytula, gdy płaczemy, ktoś kto jest zawsze dla nas, gdy tego potrzebujemy. A może od tego, czy nie potrafimy już znaleźć sobie kogoś, kto zastąpi miejsce tej osoby? Wtedy faktycznie przy jakimkolwiek przypadkowym kontakcie masz migotanie przedsionków i wypieki na twarzy, bo to był jakiś wyznacznik kogoś, kto był dla Ciebie wszystkim. A jeśli przyjęliśmy to na klatę, to w ogóle nas to nie rusza.
Nawet jeśli ktoś nie zawsze dla nas był, bo miał i w swoim życiu ciężkie sytuacje to przecież pamiętam, jak go potrzebowałam był w stanie rzucić wszystko przyjść i słuchać mojego smęcenia.
Pewnie, że jak masz teraz kogoś innego, lepszego, to tematu nie ma. Nie tęskni się za starym, jeśli ma się nowe i lepsze. 
Nie tęsknie kimś, kto mnie zwyczajnie nie chciał. Zadzieram nos do góry i idę dalej, choćby sama. Mam wrażenie, że często jest w nas taka myśl, że nie zasługujemy na nic więcej. Wiemy, że ktoś nas wystarczająco nie kochał, nie szanował, nie dbał o nas. Albo kochał, ale trzaskał po rogach. Więc wybielamy go sobie, na ile się da i jak durne ciągle tęsknimy.
Tak samo dzieje się zresztą w związkach – jest źle, ale niech już tam będzie, bo przecież ja go kocham, on kocha mnie. Słowem – jest chujowo, ale stabilnie.
No, nie. Najwyraźniej nie do końca, przecież tak się nie da przejść życia. Nieważne, kto zerwał – jeśli nie kochał na maksa albo ja nie kochałam na maksa, to znaczy, że nie ma za czym tęsknić. 

Sama nie wiem czy można wrócić do kogoś, kto raz z nas zrezygnował. Jak myślicie? 
Zapraszam do komentowania i wyrażania swojego zdania na ten temat, z chęcią poczytam :)

Co robić gdy w związku jest za dobrze?

Co robić gdy w związku jest za dobrze?

Co zrobić gdy w związku jest za dobrze?

W tym momencie pewnie każdy to czytając pomyśli sobie "O co jej chodzi?". Czy w związku może być za dobrze? Trzeba coś z tym zrobić? Przecież to chyba dobrze, jak jest dobrze? Czy źle?
Co może być złego w tym, że jest po prostu dobrze? 

Nic. Wszystko jest dobrze, dopóki nie zaczniesz zadawać tak głupich pytań.

Kiedyś czytałam, że miłość dzieli się na sześć faz: zakochanie, romantyczne początki, związek kompletny, związek przyjacielski, związek pusty, rozpad związku. 

Każdy wie, że najlepsze są początki. Motylki, słodkie słówka i uczucie jakby ciągle było się trzy metry nad ziemią. Z czasem zaczynamy się lepiej dogadywać, poznajemy tą osobę co raz bardziej, 
Mija kolejnych kilka lub kilkanaście miesięcy i to, co kiedyś wywoływało ucisk w żołądku, staje się codziennością. Rutyną. 
Ciągłe rozmowy, spędzanie czasu, uśmiech wywoływany na widok drugiej osoby. Magia znika.
Ciągle się widujecie, ale nie szykujesz się 2 godziny wcześniej na spotkanie z nią, nie ma takiej radości jak kiedyś na jej widok. Brak jakiegoś wielkiego WOW! 
Zrobiło się NORMALNIE i myślisz sobie, że albo jest coś nie tak, albo jest, ZA DOBRZE. Więc trzeba namieszać. Żeby „znów było jak dawniej”.
Niestety, nic nigdy nie będzie jak dawniej. Jak to mówią w życiu piękne tylko chwile są. 
Gdy jest zbyt dobrze wkrada się w związek coś, by zrobić BUM. Sceny zazdrości, fochy itd. 
Bo przecież to sprawia, że związek znów nabiera barw, ludzie odczuwają niepokój, więc wszystko „znów będzie jak dawniej”.
Że tak powiem, gówno prawda. Problem w tym, że nie będzie.

Zamyka się etap, gdzie namiętność i zakochanie przestają być na pierwszym miejscu. Związek nabrał innych barw, gdzie nie ma ciągłego słodzenia, chodzenia za rączkę. Dochodzi zaufanie, uczenie się siebie, szacunek do drugiej osoby. 

Im szybciej to zrozumiemy tym lepiej dla nas. Na wszystko przyjdzie czas. Gdy poznasz dziewczynę/chłopaka i pomyślisz TO TA JEDYNA/TEN JEDYNY walcz. Może być ciężko, możecie mijać się pół swojego życia. Jeśli jesteście sobie pisani w końcu na siebie traficie. Jeśli nie? Nic na siłę.
W przeciwnym razie skończysz jako singielka w podwójnym łóżku śpiąc sama. Albo z zakolami do połowy głowy, bo wciąż nie wiesz, czego chcesz i dlaczego do tej pory nie poznałeś kobiety, która weźmie Cię po prostu za to, że jesteś. 





Magia zdjęć

Magia zdjęć

Magia zdjęć

Dziś wyjątkowo inna notka. Przeglądając Tumblr natknęłam się na zdjęcia. Wyjątkowe.
Chyba każda z nas ma takie marzenie. Marzenie o białej sukni księżniczki i dostojnej drodze do ołtarza... Żeby jakiś facet spojrzał na nas w wyjątkowy sposób z uśmiechem na twarzy. Byśmy poczuły się TĄ JEDYNĄ. Chociaż jeden dzień w naszym stosunkowo krótkim życiu. 
Jako mała dziewczynka zawsze lubiłam zakładać sukienkę, zakładać za duże buty, brać welon mamy i udawać że jestem piękną panną młodą. 
Dziś więcej pisać nie będę, dzisiejsza notka będzie wyjątkowa, tak jak napisałam. Są zdjęcia, które mnie oczarowały. Czarno białe zdjęcia, które zatrzymały magiczną chwilę. 











Nieunikniony koniec

Nieunikniony Koniec

Dość długo nie pisałam, to przez sprawy, które miały ostatnio miejsce w moim życiu. Właśnie to skłoniło mnie do napisania takiej notki. Kolejne przemyślenia o wszystkim i o niczym.
Każdy z nas w życiu musi przeżyć jakiś KONIEC. Koniec jakiegoś związku, koniec znajomości, koniec pewnego etapu w życiu itd.
Niektóre z nich są nieuniknione, a niektóre całkowicie są naszą decyzją.
Trzeba być świadomym, że w pewnym momencie niektóre rzeczy mają prawo się po prostu skończyć.

Rozpad związku to nie zawsze, zdrada czy też inna osoba na uwadze. Uczucia wygasają, ludzie tracą do siebie zaufanie. Czasami jest miłość, czyli to co najważniejsze, ale nie dogadują się między sobą. Ciągłe kłótnie, mniej zrozumienia, ranienie siebie nawzajem. Czy tak wygląda miłość?
Czy chciałbyś być z kimś, kto nie akceptuje Ciebie tego kim jesteś? Jaki jesteś?
Czasami ludzie po prostu się zmieniają, zakochujemy się w zupełnie innej osobie. To kolejna rzecz, która doprowadza coś do KOŃCA.

Według mnie najgorszym końcem jest ten, w którym musimy pożegnać się z kimś na zawsze. Gdy z naszego życia odchodzi osoba, która każdego dnia była przy nas, która była dla nas wszystkim, która była dla nas wsparciem.
Jak odeszła moja babcia zawalił mi się cały świat. Przez całe życie w jednym domu, zawsze pytała jak minął dzień, gdy pokłóciłam się z rodzicami zawsze mogłam pójść do niej i się wypłakać, nikt mnie tak nie rozumiał. Czasami mogłyśmy nie odzywać się do siebie cały dzień, ale wiedziałam, że jest przy mnie.
Jak pogodzić się z takim końcem? W pełni się chyba nie da.

A co z końcem przyjaźni? Czy jest coś takiego? Czy osoba, która od nas odeszła przez głupi błąd była kiedykolwiek naszym przyjacielem?
Według mnie przyjaciele powinni sobie wybaczać. Powinni się wspierać, opieprzyć gdy tego trzeba i pocieszyć gdy jest na prawdę źle.
Jak osoba, która była dla nas wszystkim nagle staje się kimś zupełnie obcym? Gdy nie potrafią ze sobą normalnie porozmawiać. Jak to jest, kiedy ukochana osoba mija Cię bez słowa? Kiedy chcesz spojrzeć jej w oczy, a nie możesz, bo po paru sekundach, musisz odwrócić wzrok, kryjąc łzy?
Są sytuacje gdzie po kłótni jest nam bez znaczenia co ta osoba teraz robi, jak się czuję. Wiedz jedno, to nie była przyjaźń.
Ale gdy zaraz po kłótni płaczesz, myślisz co właśnie robi, co czuje, czy tęskni, czy o Tobie myśli, chcesz przepraszać, nawet jeśli nic nie zrobiłaś. Boimy się, że stracimy osobę na której bardzo nam zależy.
Mija tydzień bez kontaktu, potem miesiąc w końcu przerwa robi się tak długa, że ciężko się odezwać.
Czasami należy powiedzieć TO KONIEC.

Zawsze myślałam, że jestem silną osobą, ale gdy na kimś mi zależy, gdy kogoś kocham, każda kłótnia, każde rozstanie, każdy koniec... boli. Łzy leją się strumieniami, a ja najchętniej nie wychodziłabym wtedy z domu. Jestem takim typem człowieka, że gdy dzieje się źle od razu zastanawiam się co zrobiłam nie tak, jaki popełniłam błąd. Myślę, wspominam, a to niejednokrotnie doprowadza mnie do jeszcze gorszego stanu.

Nauczmy się stawiać kropkę tam gdzie do tej pory stawialiśmy przecinek. Zakończmy coś co tylko nas rani. Pożegnajmy się. Dajmy odejść komuś, kto zwyczajnie nie był nam pisany.


"Nagle zdajesz sobie sprawę z tego, że to już koniec. Naprawdę. Nie ma drogi powrotnej. Jest Ci żal. Próbujesz sobie przypomnieć, kiedy wszystko się zaczęło, a zaczęło się wcześniej, niż Ci się wydaje. O wiele wcześniej. Wtedy zaczynasz rozumieć, że nic nie dzieje się dwa razy. Już nigdy nie poczujesz się tak samo"

Przeznaczenie?

Przeznaczenie?

Czy jest w ogóle coś takiego? A może światem rządzi przypadek?
Zastanawiam się nad rolą przypadków w życiu człowieka. Czy rzeczywiście różne rzeczy dzieją się w danym czasie i miejscu zupełnie przez przypadek? Czy ważne, decydujące momenty w naszym życiu mają miejsce przypadkowo, a może dokładnie w danej chwili miały się wydarzyć i ciągną za sobą masę innych, również zaplanowanych zdarzeń, które splatają się w jedną wielką, dokładnie zaplanowaną przez nasz los całość?

A może przeznaczenia nie ma, może to wszystko tylko przypadek? 

Wyobraź sobie szczęśliwe małżeństwo, ludzi kochających się, mających dzieci. Wyobraź sobie, że spotkali się takim zupełnym przypadkiem np. w szkole, gdzie zaczęli rozmowę, a że rozmawiało im się dobrze wymienili się telefonami lub poznali się w autobusie, gdy zapytał o godzinę. A teraz wyobraź sobie, że jedno z nich nie przyszło tego dnia do szkoły lub zwyczajnie spóźniło się na autobus. W obu przypadkach nigdy się nie spotkają, nie zakochają się, nie będą mieć dzieci. Jeśli ich spotkanie było zwykłym przypadkiem i jeśli nie doszłoby ono tamtego dnia do skutku.
On podszedłby do innej dziewczyny, lub w autobusie zapytał innej o godzinę.
Ci ludzie pozostaliby samotni lub byliby teraz w związkach z osobami, z którymi niekoniecznie byliby szczęśliwi.

A jeśli przeznaczenie istnieje?

To ci ludzie i tak się spotkają, i tak w końcu ze sobą będą. Mimo przeciwności losu, mimo mijania się, bycia w innych związkach, spotkania się po 20 latach. Mimo różnych innych przyczyn oni w końcu się poznają w innych okolicznościach ale jednak się spotkają. Wydaje mi się, że każdy z nas ma przeznaczona osobę. Może nie każdemu dane jest być w szczęśliwym związku.
Ale patrząc na miłość, na dwoje ludzi, którzy się kochają i znając historie ich pierwszego spotkania nasuwa się myśl właśnie o przeznaczeniu, bo właśnie to przeznaczenie musiało doprowadzić do ich spotkania.

Wydaje mi się, że wszystko ma jakiś powód. Czasami coś co się kończy daje nowy początek czegoś dobrego. Nic nie dzieje się przez przypadek. Patrząc wstecz widzę, że dzięki niektórym poznanym przypadkowo czy też nie osobom, różnym wydarzeniom bardzo dużo się nauczyłam, poznałam innych ludzi i popełniam mniej błędów, ale jesteśmy tylko ludźmi i mimo wszystko, każdy z nas je popełnia.



"Stworzeni dla siebie zejdą się prędzej czy później."

Kobiece piekno

Kobiece piekno

NIGDY NIE PRZEKONASZ KOBIETY DO TEGO ŻE JEST PIĘKNA

Kobiety są ciężkim gatunkiem. Tak sądzę.
Może być piękna, z idealnym ciałem, pięknymi włosami idealnym charakterem, ale ona w sobie i tak znajdzie jakąś wadę. Dla Ciebie może być ideałem.
Niestety kobiety są specjalistkami od kompleksów. Jest szczupła mówi, że mogłaby schudnąć, ma proste włosy chce mieć kręcone, ma kręcone chce mieć proste, ma jasne włosy chce ciemne, ma ciemne chce jasne.
Kobieta może być na prawdę ładna, a zarazem nie wierzyć w komplementy, które mówią jej mężczyźni czy ogólnie ludzie.
W pozytywne komentarze nie wierzymy, a gdy ktoś powie nam"gruba jesteś", lub coś w tym stylu, tkwi to w naszej pamięci na zawsze.

Kończą 12, 13 lat i zaczynają porównywać. Czy mają takie same ciuchy. Kto fajniej ubrany itd. 

A później patrzą na ciało. Która jest największa, która najgrubsza, która najchudsza, która najniższa, która najwyższa.  Która ma już chłopaka? 

Kobieta jest w stanie nie założyć przez 15 lat obcisłych na dupie spodni z tego powodu że jako 13 latka usłyszała, że ma duży tyłek.


"Kobiety wychowuje się w presji bycia ładną. 

Jeśli nie jest ładna czuje się bezwartościowa. "


Najlepiej jest być doskonale przeciętną. Wróć – najbezpieczniej jest być doskonale przeciętną – niewyróżniającą się z tłumu. Być ładną, ale skromną.
Krótkie spodenki, spódnice, sukienki, leginsy. Kiedyś? Stanowcze NIE. Może to wpływ przeszłości czy teraźniejszości. Zawsze uważałam się za kulkę. Kulka bidulka.
Pierwszą moją wadą jest to, że jestem niska ledwo 160 cm. Tak uważam, że to wada. Zazdroszczę wysokim dziewczynom, ach, te długie nogi.
Moje ciało, zawsze było moim największym kompleksem. Krótkie nogi, odstająca pupa (mimo, że niektórzy mówią, że to atut). W sobie widzę same wady. Nie raz były takie chwile, że płakałam i nienawidziłam całego świata, za to, że wyglądam jak wyglądam. Nie widziałam w sobie żadnej pozytywnej cechy. Może dlatego kiedyś nie nosiłam sukienek.
Można powiedzieć,że byłam całe życie taką chłopaczarą. Bluzy, dresy, luźne koszulki. Gdy założyłam spódnice to było święto.Teraz? Może przyszło mi to z wiekiem, a może to wpływ ludzi w moim otoczeniu. Zaczęłam akceptować to jaka jestem, oczywiście, że ciągle mam kompleksy, to moja specjalność. Ale mam w życiu taką osobę, która zmieniła moje nastawienie co do mojego wyglądu. Polubiłam siebie, nie do końca, ale przekonałam się, że wygląd to nie wszystko.
Najważniejsze jest to byśmy akceptowali sami siebie. Od tego zależy nasze szczęście, gdy nie akceptujemy siebie, chodzimy zdołowani, nie wierzymy, że możemy być szczęśliwi. Ktoś nas nie zechce, będziemy do końca życia sami. Weźmy się w garść.
Kiedyś nie zwracałam uwagi na to w co się ubieram, nie malowałam się, chodziłam ciągle w związanych włosach. Całe życie żyłam w czyimś cieniu. Byłam Olą, taką cichą, nieśmiałą, która bała się odezwać do kogokolwiek tak bez powodu. A teraz? Odważyłam się, powstał blog. SERAFIN to ja. To moje miejsce gdzie mogę wyrazić co czuje, co myślę.
Troszkę się zmieniło, jest przy mnie parę osób, które wdziały jak to się działo. Jak WYRASTAŁAM z małej niewinnej Oli, na licealistkę. Co nie zmienia faktu, że nadal jestem nieśmiała, co może być mylące, bo pisze tutaj tak dużo.
Czas leci. W głowie jednak zostaną rzeczy z przeszłości i ciągle ciężko uwierzyć mi w słowa "jesteś na prawdę ładną dziewczyną". Przeszłość i przykre słowa długo siedzą w naszej głowie, komplementy i miłe gesty szybko zapominamy. Być może kiedyś to się zmieni. Może kiedyś uwierzę w pozytywne słowa skierowane w moją stronę.
Uwierzcie w siebie, to pierwszy krok do szczęścia. 




Nie patrz w tyl

Nie patrz w tyl

NIE PATRZ W TYŁ - Było minęło

Według mnie wszystko ma swój początek i koniec. Coś się kończy coś się zaczyna. Często jakiś zły koniec, daje lepszy początek czegoś nowego. 
Rozumiem w stu procentach ludzi, którzy tęsknią za przeszłością. Być może wtedy właśnie byli szczęśliwi, może właśnie wtedy mieli przy sobie osobę, którą kochali, która sprawiała, że czują się ważni, potrzebni. 
Żyją w przeszłości. Codziennie wspominają wydarzenia, ludzi, nie myśląc o tym co jest tu i teraz.
Robiłam tak samo, ale czy warto?

Teraz widzę, że nie warto. Nie warto ŻYĆ przeszłością. Oczywiście, warto jest wspominać jeśli to sprawia, że się uśmiechamy. Ale nie warto siedzieć w przeszłości i liczyć na to, że coś będzie jak kiedyś. Nie łudźmy się, nigdy nie będzie. Ludzie przychodzą i odchodzą z naszego życia. Jedni na zawsze, jedni chwilowo. Zbyt częste wspominanie doprowadza nas do takiego stanu, że nie chcemy by cokolwiek się zmieniło, chcemy, żeby teraz było tak, jak było kiedyś, przez co nie doceniamy rzeczy, które dzieją się teraz. Coś co było, to BYŁO. Już nie wróci. Było MINĘŁO. Teraz jest TERAZ.

Wracanie do wspomnień


Myślisz, że to już koniec? Co to to nie. Wspomnień nie da się tak łatwo wymazać. Możesz usunąć rozmowy, usunąć wszystkie zdjęcia, ale nigdy nie usuniesz nikogo ze swoich myśli czy swojego serca.
Są ludzie, którzy odejdą i nawet ich nie wspominamy. Trudno, bywa. Tak miało być. Niestety, niektórzy z nas zbyt mocno się przywiązują. Strata jednej osoby, to często strata połowy szczęścia. 
Usłyszysz piosenkę, która kiedyś była "waszą". Poczujesz zapach, który kojarzy Ci się tylko z jedną osobą. Zobaczysz zdjęcia przeglądając swoją starą galerie. Czy miniecie się przypadkiem na ulicy. Bez słowa, bez uśmiechu, bez jakiejkolwiek reakcji. Boli? Prawda? 
Jeśli jest to coś na tyle ważne, że nie możesz o tym zapomnieć to wiedz, że musi do Ciebie wrócić.
Jeśli jest, źle, a wiesz, że gorzej być nie może to czego nie spróbujesz tego naprawić? Niczego nie stracisz, a możesz zyskać!

Każdy z nas na coś narzeka, że kiedyś było lepiej itd.. Ale czy robimy cokolwiek z tym co nam nie odpowiada? Nie. Bo ludzie potrafią tylko narzekać. Że za zimno, za gorąco, że ktoś jest nie miły. Ale zastanówmy się, zobaczmy swoje błędy, może przez to co robimy właśnie dlatego nie jesteśmy szczęśliwi? Przez to jacy jesteśmy, jak traktujemy innych ludzi.

Kiedyś wszystko teraz nic


Dziwie się jak z przyjaciół można stać się nikim. Kiedyś niekończące się tematy do rozmów, spotkania codzienne, a teraz zwykłe "cześć" ciężko przechodzi przez gardło. Dlaczego tak się dzieje? Nigdy chyba tego nie zrozumiem. W poprzedniej notce napisałam " Być może to czas pożera te wszystkie relacje.". Może właśnie to psuje te wszystkie przyjaźnie. Ale czy jakakolwiek przyjaźń ma koniec? Czy można od tak odpuścić sobie drugiego człowieka? 


Czekam na wasze komentarze i wysyłam buziaki. Dziękuje wszystkim odwiedzającym :) Jest już ponad 1000! :*




Wszystko i nic

Wszystko i nic - Myśli zebrane 

Dzisiejszy post powstał w skutek wydarzeń w moim życiu, różnych chwil, wspomnień, chwili dłuższego namysłu, rozmyślania itd.

W moim życiu ostatnio bywa różnie. Raz jest wszystko dobrze, a raz nie mam ochoty żyć. Najchętniej zapadlibyśmy się wtedy pod ziemię. Nie raz ludzie sprawiają, że jesteśmy na prawdę szczęśliwi, a raz chcielibyśmy zostać sami i płakać, mówiąc, że wszystkich nienawidzimy, lub po prostu milczeć.

W życiu każdy z nas poznaję różnych ludzi. Niektórzy pozostają w naszym życiu na zawsze, a nie którzy bezpowrotnie znikają. Ranimy, kochamy, nienawidzimy, przywiązujemy się i tracimy. Czasami tego nie zauważamy. Popełniamy błędy, a z dnia na dzień osoba, która była nam tak bliską zaczyna się oddalać. Nagle ją tracimy. Ranimy ją czasami tego po prostu nie zauważając i nie zdając sobie sprawy z tego, że słowa też potrafią krzywdzić. Mimo dobrych chęci, po prostu popełniamy błędy. Jesteśmy tylko ludźmi.

Zastanawiam się czasami jak to jest. Ludzie na początku znajomości mają tysiące tematów, niekończące się rozmowy, chęć poznania i tak dalej. Mija rok, dwa z niektórymi ciągle jest jak na początku, a niektórzy zwyczajnie się od siebie oddalają. Być może to czas pożera te wszystkie relacje. Ktoś kto na ten moment jest dla Ciebie wszystkim za miesiąc czy dwa może być zupełnie obcą osobą. Prawda jest taka, że możemy być dla całego świata mili, uprzejmi, kochani. W końcu i tak ktoś nas zrani. Wszyscy nas krzywdzą. Musimy potrafić odróżnić dla kogo warto jest cierpieć.

Może czasami po prostu ludzie przestają się rozumieć? Przychodzi dzień gdy jedna z rozmów staje się tą ostatnią, po czasie z przyjaciół, czy dobrych znajomych stajecie się znowu nieznajomymi. Jak to mówią "ludzie zaczynają od nieznajomych i na tym kończą". I coś w tym chyba jest.

Jestem z takich typów ludzi, którzy się przywiązują. Do każdego słowa, czynu, do osoby. Może to być moment, poznajesz osobę, przywiązujecie się do siebie rozmawiacie o wszystkim i o niczym. Niekończące się tematy, zaczynacie się przywiązywać. Nie wyobrażasz sobie dnia bez rozmowy z tą osobą. Wszystko jest jak w bajce. Ufacie sobie bezgranicznie, możecie powiedzieć sobie wszystko, śmiejecie się, płaczecie, poznajecie z dnia na dzień jeszcze bardziej.
Później rozczarowanie "Łatwo przyszło, łatwo poszło".

NIE WIERZ
NIE PRZYWIĄZUJ SIĘ
NIE CZEKAJ


Wydaje mi się, że to każdy z nas uczy się na błędach. Każdy z nas je popełnia. Każdy z nas nie raz chciałby cofnąć czas i wszystko naprawić. Nie powiedzielibyśmy niepotrzebnych słów, nie popełnilibyśmy tych błędów po raz kolejny.  Niektórzy obiecują, mówią "na zawsze".Na zawsze? po co mówić "na zawsze", od kiedy na zawsze trwa rok, dwa? Od Kiedy "na zawsze" ma koniec?  Nie obiecuj, jeśli nie jesteś w stanie dotrzymać tej obietnicy.

Związki, przyjaźń, życie - czyli patrz uwaznie

Związki, przyjaźń, życie - czyli patrz uwaznie

Związki, przyjaźń, życie - czyli patrz uważnie

Dość często osoby w moim wieku, starsze czy też młodsze pakują się w związki, które nie mają racji bytu. Mówią „Kocham Cię” mimo, że na prawdę nie kochają. Kłócą się o bzdety, drobnostki. Stwarzają problemy, których tak naprawdę nie ma. Całujemy się i nie czujemy w środku tego czegoś, jest to zwykły pocałunek. A potem zrywamy, nienawidzimy i chcemy zapomnieć. Nad wszystkimi tymi idealnymi cechami zaczynacie się zastanawiać „co ja w nim widziałam”, „gdzie ja miałam oczy”. Ludzie! powiedzcie czy warto? Warto zaprzepaścić powiedzmy znajomość, żeby „pobawić się” w miłość? Żeby później siebie nienawidzić?
Śmieszą mnie takie sytuacje gdzie dwójka 12 czy 13 latków siedzi w miejscu publicznym i niemalże pożerają siebie nawzajem. Codziennie posty na Facebooku „Kocham Cie kochanie. Ty na zawsze”, a po tygodniu czy nawet paru dniach już inna, a do niej te same słowa.

Miłość czy Zauroczenie?


Pewnie nie jedna osoba po przeczytaniu tego pomyśli „co ona może wiedzieć o miłości”. Mimo tylu lat ile mam coś jednak wiem. Zauroczenie? Patrzysz na tą osobę, ręce zaczynają się trząść, uśmiechasz się i nie wiesz co masz robić. Myślisz sobie to TEN JEDYNY, czy TA JEDYNA. Idealizujesz tę osobę, widzisz w niej tylko pozytywne rzeczy. Zauroczenie jest oparte głównie na wyglądzie. Jest wtedy, gdy nigdy nie rozmawiałeś z tą osobą, widziałaś go 2-3 razy w życiu, nie wiesz o nim kompletnie nic. 
A teraz zadaj sobie pytanie: czy gdyby zadzwonił o 4 w nocy i chciał się wyżalić, wysłuchałabyś go? Czy poświęciłabyś za niego życie? Czy byłabyś w stanie pozwolić mu odejść wiedząc, że nigdy nie będzie z tobą szczęśliwy? Jeżeli choć na jedno z tych pytań odpowiedziałaś "nie" to wiedz, że to tylko zauroczenie. Jeżeli odpowiedziałaś "tak" na wszystkie pytania - to już jest podstawa aby twierdzić, że to może być coś więcej niż zwykłe zauroczenie.

W takim razie czym jest miłość? 


Czasami przez zauroczenie nie potrafimy dostrzec osoby, która może dać nam najwięcej szczęścia. Zauroczenie całkowicie nas oślepia i nie widzimy, że szczęście mamy tuż obok. Za każdym razem gdy się z kimś kłócisz, ktoś inny Cię pociesza. Gdy płaczesz, ktoś ociera Ci łzy. Pomyśl, może warto dać tej osobie szanse? Może to właśnie miłość? Nic nie tracisz, a możesz zyskać!
Nie szukaj ideałów, bo ich nie ma.
Chyba nie ma konkretnej definicji miłości. Wydaje mi się, że prawdziwa miłość występuje raz w życiu. Potem to już tylko szukanie tej utraconej miłości. Szukasz podobieństw. W każdym słowie, czynie czy po prostu w wyglądzie. Próbujesz odnaleźć podobne cechy, ale to nigdy nie będzie to samo. Może być dobrze, a nawet bardzo, ale to nigdy nie będzie osoba, którą pierwotnie pokochałeś. Nikt, ani nic jej nie zastąpi. Ma tysiące wad, widzisz je, ale w stu procentach akceptujesz. Kochasz każdą jego wadę. Widzisz w oczach smutek, mimo uśmiechu na twarzy. Potrafisz rozpoznać, gdy coś go męczy.
To samo jest z przyjaźnią. W swoim życiu przeżyłam trochę „przyjaźni”. Bywały kłótnie, sprzeczki, momenty, gdzie  w ogóle się nie odzywaliśmy. Po czasie zobaczyłam na kim naprawdę mogę polegać. Kto jest tym prawdziwym przyjacielem. Takie osoby mogę policzyć na palcach u jednej ręki. Z roku na rok co raz bardziej zdaję sobie z tego sprawę, że ludzie w życiu są najważniejsi. Rodzina, przyjaciele. Masz przyjaciół? Dbaj o nich, szanuj, nie krzywdź, ufaj i daj zaufać sobie. Traktuj ich tak jak Ty chciałbyś być traktowany. Mów co myślisz, a nie to co chcieliby usłyszeć. SZCZEROŚĆ to podstawa wszystkiego.


ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA I PYTANIA (KLIK) :)

Książki mówią więcej...

Książki mówią więcej...

„Książki na półkach więcej mówią o człowieku niż jego życiorys zapisany odręcznie na kartce papier”. 


Zdecydowanie jestem takiego zdania! Dom bez książek jest jak dom bez okien. Robiąc śniadanie obserwujemy pogodę, zastanawiamy się w co mamy się ubrać, aby było to adekwatne do pogody. W ciepłe, upalne dni blask słońca wpada przez szyby do naszego mieszkania, wywołując na naszej twarzy uśmiech od ucha do ucha.

Tak samo jest z książkami, nie mając w domu książek, pozbawieni jesteśmy właśnie tych okien. Nie raz czytając książkę chcemy zapełnić cały pokój cytatami z niej. Książki według mnie są czymś znacznie więcej niż teksem zapisanym na białych kartkach. Jest to historia, którą możemy przeżyć. Spojrzeć na świat z innej perspektywy, oderwać się chodź na chwilę od rzeczywistości. 
Natomiast książki są nam bardzo potrzebne. Nie ma tu porównania do tlenu, że nie możemy bez niego żyć, jednak nie mając w domu chociażby kilku książek nie mamy widoku na świat. Wbrew pozorom książki pokazują nie raz jak żyć, zżywamy się z postacią, czujemy jak byśmy to byli my, jak by to była nasza historia. Skłaniają nas do różnego typu refleksji. 

Jest masa książek, które już przeczytałam: Love Rosie, Harry Potter, cała saga Zmierzch, Szukając Alaski, Papierowe miasta, pułapka uczuć, nieprzekraczalna granica, Maybe someday, Saga Szeptem, Gdzie jesteś, Hopeless, Losing Hope, Śnieżna noc i mogłabym tak dalej wymieniać. Śmiało o każdej mogę powiedzieć, że ma w sobie to COŚ. 

Jestem zwolenniczką książek o miłości, o przyjaźni, o życiu. Takich, które uczą, które dają do myślenia i zostają w nas na dłużej. Mogłoby się wydawać, że o miłości napisano już wszystko, wykorzystując te wszystkie słowa, które przekazują nam to wszystko i magię uczuć. Colleen Hoover, osobiście jako moja ulubiona autorka udowodniła światu, że można zrobić to jeszcze lepiej, piękniej, bardziej intensywnie. Historia może wydawać się dość banalna, lecz to co przeżywa ta dziewczyna zmienia wszystko. Książki Hoover można przeczytać jednym tchem, bierzesz i aż ciężko się oderwać. Mnóstwo ciekawych historii, trudnych zagadek, ciężkich chwil i MIŁOŚCI. Czyli tego o czym lubię czytać najbardziej. Wywołuje łzy jak i uśmiech na twarzy.Uczy jak żyć, daje wiarę w lepsze jutro. 
Gdybym ktoś zapytał czy warto przeczytać jakąkolwiek z jej książek, odpowiadam! ZDECYDOWANIE! 

ULUBIONE FRAGMENTY HOOVER  

Nie mam zamiaru marzyć o idealnym życiu. Wszystkie niepowodzenia to tak naprawdę sprawdziany, które zmuszają nas do wyboru pomiędzy rezygnacją a podniesieniem się z ziemi, otrzepaniem się z kurzu i stawieniem czoła sytuacji. Chcę to zrobić. Być może życie poturbuje mnie jeszcze kilka razy, ale na pewno nie mam zamiaru rezygnować.

Zanim kobiet zaangażuje się w związek z mężczyzną, powinna móc odpowiedzieć twierdząco n trzy pytania.[...] Czy zawsze odnosi się do Ciebie z szacunkiem? To pierwsze pytanie. Drugie pytanie brzmi: jeśli z dwadzieścia lat będzie dokładnie tą samą osobą, czy w dalszym ciągu chciałabyś za niego wyjść? I wreszcie: czy sprawia, że chcesz być lepsza? Jeśli spotkasz kogoś, przy kim na wszystkie trzy pytania będziesz mogła odpowiedzieć twierdząco, to znaczy, że znalazłaś odpowiedniego mężczyznę.

 W angielskim alfabecie jest tylko dwadzieścia sześć liter. Można by pomyśleć, że z tyloma literami niewiele można zrobić. Można by pomyśleć, że kiedy wymiesza się je i połączy w słowa, mogą one wywołać tylko ograniczoną liczbę uczuć. A jednak tych uczuć może być nieskończenie wiele i ta piosenka jest dowodem na to. Nigdy nie zrozumiem, w jaki sposób kilka prostych słów połączonych ze sobą może kogoś zmienić, a jednak ten utwór i jego słowa całkowicie mnie odmieniają. Czuję się tak, jakby "może kiedyś" zamieniło się we "właśnie teraz".

 MOJE MAŁE WIELKIE SZCZĘŚCIE









Czym jest szczęście?

Czym jest szczęście?


#Czym jest szczęście? 

Przyszedł czas na notkę taką ode mnie. Gdzie mogę wyrazić własne zdanie i powiedzieć czym według mnie jest jedna z najważniejszych wartości w życiu. Czyli SZCZĘŚCIE. Każdy z nas ma własną definicję szczęścia. Dla jednego to kasa, bycie znanym i lubianym itp.. A dla innego szczęście to miłość, rodzina, przyjaciele, ludzie. Ci którzy są obok, Ci którzy sprawiają że się uśmiechasz, że widzisz sens by wstać rano z łóżka. Jestem typem człowieka, który lubi dobry kontakt z ludźmi. Jestem taka, że gdy ktoś poświęci mi większa ilości czasu to zaczynam się przywiązywać. A przez to dość łatwo mnie zranić.

A więc czym dla mnie jest szczęście?


Mieć rodzinę, na która zawsze mogę liczyć. Osobę, która jest zawsze obok, mimo setek kłótni, nieprzespanych nocy, litrów wylanych łez. Gdy powiesz że wszystko jest, że tak brzydko powiem do dupy, ona mimo swoich problemów zrobi wszystko by zobaczyć szczęście w Twoich oczach, by poprawić Ci humor i sprawi że wszystko nabiera sensu. Dla jednych szczęście to chwilowa iluzja. Chwila uśmiechu spowodowana jednym wydarzeniem. Szczęścia nie da się opisać naukowymi definicjami. Jest to po prostu stan, kiedy jest nam dobrze.

Co daje mi szczęście?


Szczęście daje mi spędzanie czasu z przyjaciółmi, znajomymi. Chwile gdzie mogę być sobą. Wyjść na środek ulicy, włączyć disco polo czy cokolwiek innego i śpiewać. Nie udawać kogoś, kim nie jestem. Nie stać pod ścianą i nie patrzeć jak inni się uśmiechają. Halo!? Jak inni mogą być szczęśliwi to dlaczego ja nie? Przez jeden upadek, przez jednną malutką klęskę? Ludzie! Szczęściu trzeba pomagać.

Jestem pesymistka i we wszystkim widzę problem, więc dość ciężko jest mi pisać o byciu WIECZNIE szczęśliwym. Jednak warto żebyśmy nauczyli się cieszyć z rzeczy nawet na pozór nieistotnych, takich jak ładna pogoda, czyjś uśmiech. Nie brać życia na poważnie! Oczywiście w granicach rozsądku. Nie bójmy się uśmiechać do.nieznajomych. Idziesz z rana na autobus ze słuchawkami w uszach stoisz i czekasz . Wydaje się być już to rutyną, zwykłe monotonne, nudne czynności. A teraz spójrz na to w ten sposób. Włączasz wesołą piosenkę, słuchawki w uszy i idziesz! Uśmiechaj się, mów dzień dobry! Spraw by twój dzień był lepszy niż poprzedni. Róbmy wszystko byśmy byli szczęśliwi, pomimo problemów.

Ja jako kobieta dość często wymyślam sobie problemy, po czym potrafię płakać całą noc, ale uwierzcie. Nie warto. Nie chodzi mi o to, żebyście na siłę się uśmiechali! Nie, nie! Ale gdy ciągle będziecie się dołować, wmawiać, że ciągle jest coś nie tak nie zajdziecie daleko!

A teraz śmiało! Uśmiech i przed siebie ! Na pewno wyjdzie wam to na dobre!



Copyright © 2014 SERAFIN , Blogger