Kobiece piekno

NIGDY NIE PRZEKONASZ KOBIETY DO TEGO ŻE JEST PIĘKNA

Kobiety są ciężkim gatunkiem. Tak sądzę.
Może być piękna, z idealnym ciałem, pięknymi włosami idealnym charakterem, ale ona w sobie i tak znajdzie jakąś wadę. Dla Ciebie może być ideałem.
Niestety kobiety są specjalistkami od kompleksów. Jest szczupła mówi, że mogłaby schudnąć, ma proste włosy chce mieć kręcone, ma kręcone chce mieć proste, ma jasne włosy chce ciemne, ma ciemne chce jasne.
Kobieta może być na prawdę ładna, a zarazem nie wierzyć w komplementy, które mówią jej mężczyźni czy ogólnie ludzie.
W pozytywne komentarze nie wierzymy, a gdy ktoś powie nam"gruba jesteś", lub coś w tym stylu, tkwi to w naszej pamięci na zawsze.

Kończą 12, 13 lat i zaczynają porównywać. Czy mają takie same ciuchy. Kto fajniej ubrany itd. 

A później patrzą na ciało. Która jest największa, która najgrubsza, która najchudsza, która najniższa, która najwyższa.  Która ma już chłopaka? 

Kobieta jest w stanie nie założyć przez 15 lat obcisłych na dupie spodni z tego powodu że jako 13 latka usłyszała, że ma duży tyłek.


"Kobiety wychowuje się w presji bycia ładną. 

Jeśli nie jest ładna czuje się bezwartościowa. "


Najlepiej jest być doskonale przeciętną. Wróć – najbezpieczniej jest być doskonale przeciętną – niewyróżniającą się z tłumu. Być ładną, ale skromną.
Krótkie spodenki, spódnice, sukienki, leginsy. Kiedyś? Stanowcze NIE. Może to wpływ przeszłości czy teraźniejszości. Zawsze uważałam się za kulkę. Kulka bidulka.
Pierwszą moją wadą jest to, że jestem niska ledwo 160 cm. Tak uważam, że to wada. Zazdroszczę wysokim dziewczynom, ach, te długie nogi.
Moje ciało, zawsze było moim największym kompleksem. Krótkie nogi, odstająca pupa (mimo, że niektórzy mówią, że to atut). W sobie widzę same wady. Nie raz były takie chwile, że płakałam i nienawidziłam całego świata, za to, że wyglądam jak wyglądam. Nie widziałam w sobie żadnej pozytywnej cechy. Może dlatego kiedyś nie nosiłam sukienek.
Można powiedzieć,że byłam całe życie taką chłopaczarą. Bluzy, dresy, luźne koszulki. Gdy założyłam spódnice to było święto.Teraz? Może przyszło mi to z wiekiem, a może to wpływ ludzi w moim otoczeniu. Zaczęłam akceptować to jaka jestem, oczywiście, że ciągle mam kompleksy, to moja specjalność. Ale mam w życiu taką osobę, która zmieniła moje nastawienie co do mojego wyglądu. Polubiłam siebie, nie do końca, ale przekonałam się, że wygląd to nie wszystko.
Najważniejsze jest to byśmy akceptowali sami siebie. Od tego zależy nasze szczęście, gdy nie akceptujemy siebie, chodzimy zdołowani, nie wierzymy, że możemy być szczęśliwi. Ktoś nas nie zechce, będziemy do końca życia sami. Weźmy się w garść.
Kiedyś nie zwracałam uwagi na to w co się ubieram, nie malowałam się, chodziłam ciągle w związanych włosach. Całe życie żyłam w czyimś cieniu. Byłam Olą, taką cichą, nieśmiałą, która bała się odezwać do kogokolwiek tak bez powodu. A teraz? Odważyłam się, powstał blog. SERAFIN to ja. To moje miejsce gdzie mogę wyrazić co czuje, co myślę.
Troszkę się zmieniło, jest przy mnie parę osób, które wdziały jak to się działo. Jak WYRASTAŁAM z małej niewinnej Oli, na licealistkę. Co nie zmienia faktu, że nadal jestem nieśmiała, co może być mylące, bo pisze tutaj tak dużo.
Czas leci. W głowie jednak zostaną rzeczy z przeszłości i ciągle ciężko uwierzyć mi w słowa "jesteś na prawdę ładną dziewczyną". Przeszłość i przykre słowa długo siedzą w naszej głowie, komplementy i miłe gesty szybko zapominamy. Być może kiedyś to się zmieni. Może kiedyś uwierzę w pozytywne słowa skierowane w moją stronę.
Uwierzcie w siebie, to pierwszy krok do szczęścia. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 SERAFIN , Blogger