Nietypowo...


Będzie to dość nietypowe. W tej notce nie należy szukać drugiego dna, szukać odpowiednika w moim życiu (kieruje to szczególnie do osób które mnie znają, bo zaraz zaczną w tej historii szukać mnie), historia napisana, by dostrzec to co w życiu ważne, ale by umieć też bez tego żyć. Przecież świat się nie kończy. Trzeba umieć godzić się ze stratą, tak być musiało. Tak sądzę...

Co najbardziej w nim lubiłam? To czego jednocześnie najbardziej nienawidziłam. Nic nie smakowało tak jak jego usta. Nigdy nie lubił zdjęć, ale wiesz jak bardzo ja je lubiłam? Jak później mogłam je oglądać o każdej porze dnia i nocy widząc jego uśmiech i jego oczy? Z nim wydawało mi się, że szczęście jest proste. Wystarczało mi jego spojrzenie, smak ust, zapach. Wystarczyła jego obecność, żebym wiedziała, że mogę wszystko, że mam w rękach cały świat. Było idealnie, nawet jak się kłóciliśmy, nie odzywaliśmy. Wszystko mnie bolało, płakałam, nie chciałam z nim rozmawiać, ale następnego dnia już o niczym nie chciałam pamiętać, widząc go wszystko znikało. Miało być po prostu dobrze, cały czas, do końca świata.

Budzisz się rano i od razu chwytasz za telefon by przeczytać wiadomość, którą pisze Ci każdego dnia na dzień dobry. A Ty za każdym razem się wtedy uśmiechasz, on tak kocha Twój uśmiech.
Idziesz do kuchni zrobić sobie śniadanie. Tosty, płatki z mlekiem, albo jajecznicę, którą według niego robiłaś lepiej, niż jego mama. Robisz herbatę, słodzisz pół łyżeczki, dla smaku. Siadasz jesz i pijesz, po czym idziesz do łazienki. Spoglądasz w lustro i widzisz swoją spuchniętą twarz z rana, nie rozczesane włosy, nie pomalowana, ale przecież taką kocha Cię najbardziej. Malujesz się, ładnie ubierasz specjalnie dla niego. Wychodzisz szybko z domu, by nie spóźnić się na autobus. Wchodzisz, a on tam stoi. Wita Cię z uśmiechem na twarzy, patrzy Ci w oczy i rozmawiacie. O wszystkim i o niczym, o tym jak dużo ludzi w autobusie, jak bardzo się nie wyspał, że nie zdążył zjeść śniadania, że zepsuły mu się słuchawki, a on bez słuchawek jak bez ręki. Po ciężkim dniu spotykacie się sam na sam. Na jednej z waszych ławek, lub ulubionych miejsc, w których spędziliście fantastyczne chwile. Znowu witacie się z uśmiechem na twarzy. Wtulasz się w jego ramiona,nikt nie przytula jak on i nie chcesz już ich puścić. Na Twojej twarzy ciągle jest uśmiech, nie ważne, że na dworze ponuro. A co jeśli nie masz humoru lub coś jest nie tak? Wystarczy jedna wiadomość, a on już jest przy Tobie. Nie jesteś sama, on ociera każdą Twoją łzę i robi wszystko, by na Twojej twarzy pojawił się uśmiech. A gdy wieczorem kładziesz się do łóżka, bierzesz słuchawki i włączasz jedną z Piosenek która Ci przypomina o nim, a na twarzy pojawia się ogromny uśmiech.

Budzisz się rano i od razu chwytasz za telefon, by przeczytać jakąś wiadomość, której już nie dostajesz, bo od kogo? Nie uśmiechasz się, nie masz dla kogo. Nie masz powodu.
Idziesz do kuchni zrobić sobie śniadanie. Tosty, płatki z mlekiem, jajecznicę, mimo że kiedyś była Twoim ulubionym posiłkiem nie jesz jej od tygodni. Robisz herbatę, nie słodzisz, bo po co? Siadasz jesz i pijesz, po czym idziesz do łazienki. Nie patrzysz w lustro, rozczesujesz włosy, robisz szybki makijaż, zakładasz pierwsze lepsze ubrania. Wychodzisz szybko z domu by nie spóźnić się na autobus. Wchodzisz, a on tam stoi. Nie wita Cię już z uśmiechem na twarzy, nawet nie spojrzy w Twoje oczy, nie rozmawiacie. Kątem oka spoglądasz na niego, domyślasz się czy przeszkadza mu, że jest dużo ludzi w autobusie, czy się wyspał, czy zjadł śniadanie, czy jego słuchawki działają, bo przecież bez nich był jak bez ręki. Po ciężkim dniu nie spotykacie się. Idziesz w miejsca, w których kiedyś byliście razem, ale jesteś tam sama. Nikt nie wita Cię z uśmiechem na twarzy. Nie masz wtulić się w czyje ramiona. Z twarzy zniknął uśmiech, mimo, że świeci słońce. A co jeśli nie masz humoru lub coś jest nie tak? Nie masz do kogo napisać wiadomości. Jesteś sama, Ty i Twoje problemy. On nie ociera Twoich łez, nie robi wszystkiego, by na Twojej twarzy pojawił się uśmiech. A gdy wieczorem kładziesz się do łózka, bierzesz słuchawki i włączasz jedną z piosenek, która Ci przypomina o nim, a z oczu spływają łzy.

To własnie brak tych niektórych czynności uświadamia nam jak bardzo kogoś potrzebujemy, jak wielkie szczęście mieliśmy. Najszybciej przyzwyczajamy się do tych dobrych rzeczy. Początkowo nie wyobrażamy sobie, jak to może być bez tej drugiej osoby. Nie widzimy bez niej jutra. Gdy ktoś odchodzi, zaczyna nam tego brakować. Doceniamy najczęściej po stracie. Zaczynamy dostrzegać jak wtedy było nam dobrze, jak bardzo byliśmy szczęśliwi. Przecież gdy ktoś odchodzi nie przestaje się oddychać, nie przestaje się funkcjonować, udaje nam się nawet w nocy zasnąć. Czytamy książki, jemy śniadanie, a czasem nawet jajecznicę, obiad i kolacje. Zaczynamy i kończymy każdy dzień, całkiem dobrze. Wszystko się toczy, czas się nie zatrzymuje, nic nie staje w miejscu, czas płynie. Jest ciężko, ale żyjemy dalej!

Wszystko jest na miejscu, tylko nikt nie jest szczęśliwy. Czasami tak się zdarza, ale po czasie każdy odnajdzie swoje szczęście!
Dlatego śmiało do przodu! Zacznijmy doceniać to co mamy nim będzie za późno, a gdy stracimy, zwyczajnie się z tym pogódźmy, wszystko ma swój koniec, niestety.

1 komentarz:

  1. Związek niesie ze sobą nawyki. Tak jak pisałaś, zerkasz na telefon, w oczekiwaniu na wiadomość, której nie dostaniesz. Po rozstaniu, gdy w jakiś sposób poczujesz się lepiej, coś sprawi Ci radość, chcesz do niego zadzwonić, ale musisz sobie przypomnieć, że już nie możesz. Przyzwyczajenie jest przerażające i chyba to właśnie to najbardziej w rozstaniu boli.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 SERAFIN , Blogger